- autor: admin, 2014-09-24 13:08
-
W ten deszczowy dzień, Nysa Brody wybrała się na mecz szóstej kolejki do Łazu. Mimo trudności ze skompletowaniem składu, udało się wyjść w komplecie zawodników.
Jak to nawet dosyć często się zdarza, początek meczu długo nie obfitował w bramki. Co prawda gospodarze częściej znajdowali się na naszej połowie niż my na ich, to nie mogli sobie poradzić z naszą defensywą. Próbowaliśmy jedynie kontratakować lub starać się robić samotne rajdy, gdyż gra tego dnia nie kleiła się. Po faulu na zawodniku z Brodów na 18. metrze, do piłki podszedł Michał Majchrzak i silnym uderzeniem wyprowadził nasz zespół na prowadzenie. Bramkę można zobaczyć pod tym linkiem. Niestety radość nie trwała zbyt długo. Pięć minut później po dośrodkowaniu z rzutu rożnego, nieupilnowany zawodnik gospodarza dobija piłkę. Znów mamy remis, który utrzymuje się do przerwy.
Przez początek drugiej części spotkania, dość często byliśmy na połowie WKS - u. Niestety nic z tego nie wyszło. Za to rywal po bardzo długiej wrzutce z okolicy środka boiska, dośrodkowuje piłkę wprost na głowę swojego towarzysza, a ten bez trudu umieszcza futbolówkę obok naszego golkipera. Trzecią bramkę tracimy po indywidualnym błędzie bramkarza, który mimo tego może uznać ten występ za udany. Bramka z niczego i przegrywamy już 3:1. Chwilę później udaje nam się zdobyć bramkę kontaktową. Ponownie Michał Majchrzak podszedł do rzutu wolnego i sprytnym strzałem obok ustawionego muru, kieruje piłkę przy słupku bramki. W 84. minucie gospodarze przekreślają nasze szanse na korzystny wynik. Akcja z prawej strony, wystawienie do niepilnowanego zawodnika. Jemu pozostało jedynie postawić kropkę nad ,, i ". Wynik po ostatnim gwizdku - 4:2.
Mimo, że rezultat nie najgorszy, gra pozostawiała wiele do życzenia. Z przodu brakowało zaangażowania, dokładności i doświadczenia. Ciężko nam było skleić choć jedną ładną dla oka akcję. Brakowało również walki w środku pola, przez co gospodarz często stwarzał akcje.